Gdy w komiksie nie razi to w filmie: żałosny scenariusz (liczne odwołania do King-Konga, J. Connelly jako hulkowa "Jane" o zawsze "mokrych" oczach, do "Doktora Jekkylla i p. Hyde'a"), beznadziejne efekty specjalne (na poziomie lat 20-30. XX w.), brak logiki w całym filmie, a szczególnie w motywach działania bohaterów, ich zachowań, psychologii, reakcjach (kto jest "zły", a kto "dobry"?). Brak akcji, dłużyzny nadrabiane końcówką.... Po prostu żałosny film...
Komiks jest prosty i kreska rysownika pozwala na najśmielsze "efekty". Ten film to ani akcja, ani dramat - dno...