Jestem cholernie zdumiony, że takie nieporozumienie wyszło z rąk rzemieślnika jakim jest bez wątpienia Ang Lee. Jak reżyser takiego pokroju, który zrobił dwa wybitne, dojrzałe filmy - "Ostrożnie, pożądanie" oraz "Tajemnica Brokeback Mountain" mógł się zabrać za tworzenie komiksowego blockbustera, gniota bez jakiejkolwiek finezji.
W "Hulku" nie ma intrygi, a Lee chce sprawić wrażenie głębszej treści za pomocą retrospekcji i omamów głównego bohatera, ale jedyne co z tego wychodzi to wszechobecny syf. "Hulk" to krótko mówiąc dno, które z dobrym kinem nie ma nic wspólnego, ja rozumiem, że to komiks, że to opium dla małolatów, ale reżyser pokroju Lee powinien stworzyć chociaż film słaby, ale jak widać nie stać go na tyle by w tej dziedzinie jaką jest blockbuster komiksowy stworzyć to minimum kinematograficzne, Nolan przynajmniej stworzył słabego "Batmana", Lee stworzył kompletnego gniota :)
Za niedługo Coppola, Polański i Scorsese nakręcą jakieś kolejne "Avengers" bądź inne młodzieżowe, komiksowe paskudctwo. Temu ostatniemu niewiele do tego, bo już zaczyna kręcić familijne "Hugo". Co się dzieję z kinematografią?